Prezent powinien być zawsze wyjątkowy i dostosowany do konkretnej osoby. A co jeśli jest ona fanem zombie? Dzisiaj bym chciała Wam opowiedzieć o niespodziance, którą przygotowałam dla mojego znajomego.
Ręcznie robione prezenty są najlepsze. Jestem o tym przekonana i nigdy zdania nie zmienię. Świadomość, że ktoś się namęczył, wysilił i pokombinował trochę, jest bezcenna i to ona tak wysoko podbija wartość podarunku. Każdy, kto kiedykolwiek postanowił zrobić coś samemu, wie dokładnie, że czasami za materiałami trzeba się nachodzić, poszukać, co by pasowało. Następnie wracamy obładowani półfabrykatami i w domowym zaciszu przechodzimy do fazy II – poskładanie tych wszystkich elementów w taki sposób, by powstał prezent unikatowy, spersonalizowany i wyjątkowy.
Research…
Przed zabraniem się za robienie prezentu, zawsze staram się zrobić mały rekonesans i sprawdzić, co dana osoba lubi, a czego nie. Dobrym przykładem jest moja koleżanka, która lubi rzeczy tylko i wyłącznie praktyczne, zaś „ma uczulenie” na bibeloty, które zgarniają kurz na półkach i w każdej wolnej przestrzeni. Wtedy już wiem, że wazonik lub jakaś ozdobna stojąca rzecz nie jest najlepszym pomysłem. Ramka może by jeszcze przeszła. Rozumiecie zasadę? Warto zrobić research, by potem się nie okazało, że nasz prezent wyląduje w jakimś pudle na strychu lub całkowicie zostanie wyrzucony. Ewentualnie oddany komuś innemu.
Prezent musi być przemyślany i każdy z Was to wie. Nie masz pomysłu? Daj już ten bukiecik kwiatów i jakieś słodycze. Mniejsze zło, które na dodatek dość szybko zniknie i nie będzie ciążyć obdarowanemu. Aha. I nigdy nie dawajcie skarpetek w prezencie (chyba, że ktoś lubi, to już inna kwestia). Wierzcie mi, skarpetki nie cieszą osoby, która dostała taki prezent. Wiem z autopsji.
Historia pewnego prezentu…
Przejdźmy jednak do historii, którą chciałam Wam opowiedzieć. Niecałe dwa lata temu poznałam chłopaka, który okazał się wielkim fanem The Walking Dead. Jakiś czas później zaprosił mnie na swoją imprezę urodzinową. Oczywiście potwierdziłam swoje przyjście i zaczęłam energicznie przygotowywać spersonalizowany prezent urodzinowy. Gdy tylko go poznałam i dowiedziałam się, kiedy ma urodziny, od razu wiedziałam, co mu dam. Od razu. Wybór był oczywisty. Domyślacie się?
Postanowiłam obdarować go jego osobistą apteczką pierwszej pomocy na wypadek… Apokalipsy Zombie.
Przygotowania…
Zabawę miałam przy tym ogromną, a zbieranie elementów zajęło mi około dwóch tygodni. Oczywiście, mogłam to zrobić w jeden dzień, ale wiedziałam, że nie muszę się spieszyć i wolałam zrobić przemyślane zakupy. Zainspirowała mnie do tego pomysłu pewna internautka, która na jakimś portalu wstawiła kolaż, składający się ze zdjęć ręcznie wykonanego „survival pack”. Jej chłopak podobno bardzo lubił takie surwiwalowe wypady, więc zrobiła mu… słodką wersję ekwipunku. Stwierdziłam, że to jest dobry pomysł i wykonałam swoją wersję (nie jest to mój autorski pomysł, gdyż w internecie znajdziecie tego pełno – jest w czym wybierać ;p).
Wracając do elementów. Podstawą było ciemne pudełko, w którym bym to wszystko zgromadziła. Następnie słodycze, drukowanie etykiet i – najlepszy punkt – opakowywanie tego wszystkiego. Serio, świetnie się przy tym bawiłam i byłam bardzo zadowolona z efektu. Żałuję tylko, że nie udało mi się znaleźć w tym czasie jeszcze plastikowego pistoletu, który byłby dopełnieniem tego wszystkiego. 🙂
Zrób to sam…
Potrzebujesz:
- mocnego pudełka
- papieru samoprzylepnego
- dużo szerokiej taśmy klejącej przezroczystej
- możliwość wydrukowania etykiet
- słodycze, puszki z napojami – co Ci tylko przyjdzie do głowy
- czerwona farba
- + dodatki według własnego uznania
1. Zaczęłam od przygotowania i wydrukowania etykiet. Skorzystałam wtedy z gotowych, znalezionych w czeluściach internetu. Możecie je przygotować samemu w dowolnym programie graficznym.
2. Następnie zajęłam się przygotowaniem pudełka. Udało mi się znaleźć odpowiednie w Pepco (na dodatek było lekko obdrapane, więc dostałam na nie rabat – mi to zupełnie nie przeszkadzało; powiem więcej – im bardziej zniszczone, tym lepiej będzie wyglądać później; no ale Pani zaproponowała, to czemu nie – więcej kasy na ekwipunek), które następnie obkleiłam naklejkami różnymi, „ozdobiłam” czerwoną farbą i zabezpieczyłam przezroczystą taśmą klejącą.
3. Po przygotowaniu pudełka i zakupieniu odpowiednich „składników”, które posłużyły mi za wyposażenie, wzięłam się za oklejanie etykietami słodyczy. Pomysły były proste, jednak efekt bardzo przyjemny. Niektóre z pakunków wyglądają na lekko zgniecione lub podniszczone, jednak to efekt zamierzony. 🙂
![]() |
1. Aquatabs – żelki, 2. light stick – batonik, 3. survival viatmin pack – mentosy, 3. Crepe bandage – przepraszam, ale nie pamiętam 😉 |
![]() |
1. puszka coli, 2. ulubione piwo, 3. prawdziwe serum, 4. czekoladki |
![]() |
1. wodoodporne zapałki – guma mamba, 2. naklejka w formacie A4, która przykryła w pudełku całe wyposażenie |
4. Gdy już mamy wszystko przygotowane i wykończone, musimy to wszystko zapakować do naszego pudełka.
5. Zamykamy pudełko i gotowe!
Każdy z niedowiarków się teraz przekonał, że to wcale nie jest taki trudne, a może być naprawdę świetną zabawą. Spróbujcie kiedyś, a jeżeli już spróbowaliście, to pochwalcie się wynikami waszej pracy! 🙂
Rewelacyjny pomysł 😀 Ja niestety nie mam talentu do takich rzeczy, ale to fakt, spersonalizowane prezenty bardzo cieszą! Zawsze jestem zła, jak mój facet mówi mi, że nie wie, co mi dać. A ja uważam to za oczywiste 😛 Przyjmę każdą ilość kosmetyków, biżuterii i słodyczy 😀