Szybka decyzja o urlopie. Bilety kupione, nocleg zarezerwowany i wyczekiwanie dnia wyjazdu. Zrobiony tylko wstępny rekonesans… i ruszamy ku przygodzie. Zapraszam na przewodnik po Poznaniu – idealny dla osób, które mają niewiele czasu!
W ramach wyzwania Codziennie coś nowego postanowiłam zaplanować urlop w mieście, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Usiadłam na kanapie z Szarookim i niemal od razu wypaliliśmy:
-To co, Poznań?
-Poznań!
Wiele słyszałam o tym mieście, jednak nigdy nie miałam okazji go zwiedzić. Złożyliśmy wnioski o 3 dni urlopu i w niedzielę 13 zapakowaliśmy się z walizką do pociągu w kierunku Poznania. Odkąd tylko wysiadłam na stacji chłonęłam wszystko, co mnie otaczało. Może to zachwyt z powodu odkrycia nowego miejsca, ale miasto naprawdę mnie zauroczyło i żałuję, że spędziliśmy tam tylko 1,5 dnia.
W tak krótkim czasie udało mi się jednak zgromadzić kilka swoich faworytów. Co zobaczyć? Co zjeść? Zapraszam Was na mój subiektywny przewodnik po Poznaniu w wersji ekspresowej.
3 MIEJSCA, KTÓRE WARTO ODWIEDZIĆ
- ROGALOWE MUZEUM POZNANIA
Mieliśmy rezerwację jeszcze tego samego dnia, gdy przyjechaliśmy. W poniedziałki muzeum jest nieczynne, dlatego była to dla nas jedyna szansa, by co nieco zobaczyć. Bilety kosztują ok. 16 zł, a cena jest warta rozrywki, jaką przez 1,5 godziny dostarczają nam „Gospodarze”. Nie jest to tylko bierne siedzenie na krześle i obserwowanie, jak robi się słynne poznańskie rogale. Wręcz przeciwnie – bierzesz czynny udział w zabawie i pomagasz w przygotowaniu ciasta czy nadziewaniu wypieków. Bawiliśmy się naprawdę dobrze, spróbowaliśmy rogala (nie przepadam za makiem, ale o dziwo z przyjemnością zjadłam) i wyszliśmy z wielkim uśmiechem na poznański Stary Rynek.
- STARY RYNEK
Uwielbiam starówki. Mają w sobie coś magicznego i każda jest na swój sposób wyjątkowa. Z poznańską nie mogło być inaczej. Kolorowe kamieniczki, wąskie uliczki i piękne przebijające się zabytki. Dodatkowo podczas naszego pobytu cały czas utrzymywała się mgła, co dodawało otoczeniu tajemniczości.
- NOWE ZOO POZNAŃSKIE
Mój numer jeden z wyjazdu. W poniedziałek rano wsiedliśmy w tramwaj i ruszyliśmy w stronę Nowego ZOO. Oboje z Szarookim lubimy odwiedzać takie miejsca, więc ten punkt pobytu był obowiązkowy. Już sama droga była niesamowicie przyjemna – pusta ulica dookoła drzewa pełne złotych liści i wszechogarniająca mgła.
Byliśmy chyba jedynymi gośćmi o tej porze (pewnie dlatego, że było bardzo zimno), więc mieliśmy ciszę i spokój. Spędziliśmy tam ok. 3h, a i tak zobaczyliśmy może 1/3 terenu. Jest to przepiękny obiekt – przez cały czas czułam się, jakbym chodziła po lesie lub szosie. Koniecznie wrócimy tam wiosną, by nie kostnieć z zimna i móc zobaczyć jeszcze więcej. Bilety poza sezonem kosztowały nas 8 zł/os.
3 MIEJSCA, GDZIE DOBRZE ZJESZ
- ŚNIADANIE: LAWENDA
Przed wyjazdem do ZOO poszliśmy na śniadanie do przytulnej knajpki – Lawendy. Kameralny klimat i przyjemny wystrój sprawił, że czułam się zrelaksowana. Zamówiliśmy królewskie śniadanie z dużą porcją jajecznicy, pomidorkami i kiełbaskami. Po takim posiłku nabraliśmy energii do całodniowego zwiedzania. Koszt śniadania (duże danie + herbata) dla dwóch osób to ok. 40 zł.
- OBIAD: PYRA BAR
Jak można być w Poznaniu i nie zjeść czegoś z ziemniaków? Nie da się – to punkt obowiązkowy na mapie kulinarnej Polski 😉 Przeszukaliśmy internet i po zapoznaniu się z opiniami, wybraliśmy się do Pyra Baru. Lokal urządzony w klimacie PRL-u świetnie pasował do serwowanej tam kuchni. Całe menu jest zbudowane na ziemniakach i znajdziecie tam naprawdę wariacje. My skupiliśmy się jednak na „dziale” Kącik Regionalny. Koszt takiego posiłku to kwestia 13-18 zł.
- COŚ NA ZĄB: GOFROWNIA 21
Trafiliśmy do tego miejsca już pierwszego dnia. Nie zdążyliśmy zjeść obiadu przed muzeum, więc szukaliśmy czegoś na szybko. Oczywiście najwięcej w pobliżu było kebabów i zapiekanek, co absolutnie nie wchodziło w grę (choć w akcie desperacji byliśmy już bliscy wejścia do jednego z lokali). W końcu przypadkiem natknęliśmy się gofry – w wersji na słodko i na słono. Pomyśleliśmy – czemu nie! Ceny są bardzo przyzwoite (od 5 do 15 zł), zaś same specjały – palce lizać. Szarooki zamówił gofra z bitą śmietaną, ja zaś orkiszowego z suszonymi pomidorami, szynką i oliwkami (!). W przypadku pierwszej wersji ciasto nie jest bardzo słodkie (Szarooki poleca), więc nie grozi nam zasłodzenie. Jeśli zaś chodzi o wersję na słono – nigdy nie jadłam czegoś takiego i było po prostu fantastyczne.
CIEKAWOSTKA ZA ROGIEM: SŁODKIE CZARY MARY
Niedaleko naszego hostelu (który mieścił się na samym rynku) przypadkiem znalazłam istny raj dla miłośników cukierków, różu i lukru. Lokal zachwyca już samym wyglądem – czujesz się, jakbyś był na bajkowym ryneczku pełnym kramików. Dodatkowo w ciągu dnia odbywają się pokazy wyrabiania słodyczy, co na pewno jest fantastyczną atrakcją (choć sama niestety nie zdążyłam żadnego zobaczyć). Warto zaopatrzyć się w ręcznie robione lizaki ze słynnymi koziołkami na pamiątkę 😉

A jakie miejsca w Poznaniu Wy polecacie? Koniecznie podzielcie się swoimi faworytami w komentarzach! ?