Co ma podświetlana ramka do telewizji i radia? W moim przypadku okazało się, że wiele. Dzisiaj nie tylko pokażę Wam, jak zrobić ciekawą dekorację do domu, ale opowiem także o mojej przygodzie z końcówki 2019 roku.
Tajemnicza wiadomość…
Na początku października otrzymałam na swoim fanpage’u tajemniczą wiadomość. Jakaś osoba podawała się za redaktorkę radiowej Czwórki i chciała mnie zaprosić do audycji. Z początku pomyślałam, że to bardzo kiepski żart i ktoś próbuje mnie oszukać. Zaczęłam szukać informacji na temat autorki propozycji. Bardzo szybko jednak się przekonałam, że to nie oszustwo i kogoś zainteresowała moja twórczość.
Przyznam szczerze, że moje serce zabiło szybciej, a w mózgu kołatały się różne myśli. Strach przed nieznanym podpowiadał mi, żeby nie ryzykować i odmówić. Ciekawość jednak wzięła w górę i odpisałam, że się zgadzam. Ustaliłyśmy dogodny dla obu stron termin i z niecierpliwością czekałam na mój debiut radiowy.
15 listopada wstałam skoro świt i z tremą pojechałam do siedziby Polskiego Radia. Tam przywitała mnie pani redaktor, z którą miałam okazję już wcześniej rozmawiać przez telefon. Kilka żartów, uśmiechy i luźna atmosfera spowodowała, że stres zniknął i pozostała tylko ekscytacja. O 8:00 usiadłam w fotelu przed mikrofonem i się zaczęło. Przez godzinę rozmawialiśmy (zarówno na antenie, jak i poza nią) i tworzyliśmy wspólnie dekorację według mojego projektu. Podświetlana ramka w dwóch egzemplarzach (jednym moim, drugim prowadzącego) stanęła przed nami na stole. Link do audycji znajdziecie >tutaj<.
Po wszystkim przyszedł czas na kilka wspólnych zdjęć oraz dostałam propozycję, o której opowiem Wam w dalszej części tego wpisu. Niemniej po wyjściu z budynku rozdzwonił się mój telefon z gratulacjami od rodziny i przyjaciół, a ja nie mogłam uwierzyć, co mnie właśnie spotkało. Okazało się jednak, że los przygotował dla mnie więcej…

Zwrot akcji…
Po audycji w Czwórce poszłyśmy z siostrą świętować. Usiadłyśmy w kawiarni, rozmawiałyśmy, gdy dostałam powiadomienie o nowej wiadomości na profilu. Zerknęłam się i okazało się, że dostałam zaproszenie do… Pytania na Śniadanie. Przyznam, że w pierwszej chwili wybuchnęłam śmiechem. „Nie, to już na pewno żart”, powiedziałam na głos. Ponownie jednak wszystko sprawdziłam i po chwili rozmawiałam już z osobą odpowiedzialną za realizację programu. Ustaliłyśmy szczegóły, a ja do końca dnia zastanawiałam się, co właściwie się w ten dziwny piątek wydarzyło.
20 listopada skoro świt jechałyśmy już z siostrą do studia. Przez cały czas się modliłam, by nie zaczęło mi burczeć w brzuchu, bo nie byłam w stanie zjeść śniadania. Zaproszono mnie do charakteryzatorni, gdzie przeurocza pani zrobiła mi makijaż, a druga – ogarnęła moje włosy. Kolejna osoba przyczepiła mi mikrofon do twarzy i podpięła „ustrojstwo” z tyłu spodni. Przyznam szczerze, że z każdą chwilą trema była coraz większa. Obecność siostry jednak troszkę rozładowywała to napięcie. W końcu zaproszono mnie do studia, gdzie usiadłam z dwiema dziewczynkami przy stole pełnym materiałów kreatywnych. Zaczęło się…
W momencie, gdy podeszli do nas prowadzący, nie czułam już stresu, a ciekawość. Jak to wyjdzie? Jak zostanie zmontowane? Co powiedzą? I co będzie dalej? Z dziewczynkami dobrze się bawiłyśmy, a po wszystkim z rękoma ubrudzonymi od kleju i brokatu opuściłam studio.
Linki do relacji znajdziecie >tutaj< i >tutaj<.

Wystarczył ciekawy projekt…
Cieszę się, że mogłam w końcu opisać tę historię. Nie tylko dla Was, ale i dla siebie, ponieważ czasami mam wrażenie, że to nie było prawdziwe. Wiecie, po prostu sen. Zdjęcia jednak nie kłamią, moje wspomnienia również, a także kolejna propozycja, którą otrzymałam po audycji w radiu.
6 marca po 8:00 ponownie pojawię się w audycji „Najlepszy dzień tygodnia” w radiowej Czwórce. Będziemy tworzyć kolejny ciekawy projekt. Koniecznie bądźcie ze mną!
No dobrze, ale tyle mówiłam o tym projekcie – zabierzmy się w końcu do pracy. Przed Wami – podświetlana ramka!
POTRZEBUJEMY:
- dwóch takich samych drewnianych ramek 10x15cm,
- lampek ledowych zasilanych bateriami,
- cienkiej jasnej kartki,
- suszonych liści,
- kleju do drewna/kleju magicznego/kropelki,
- nożyczek,
- ołówka,
- materiałowej taśmy z pomponami
Krok 1. Ramki rozkładamy na części.

Krok 2. W jednej z nich zostawiamy szkiełko i usuwamy metalowe blaszki do zamknięcia ramki. Pozostałe elementy dokładamy na bok. Szybkę podklejamy mocnym klejem, aby nie wypadała.

Krok 3. Na jasnej kartce papieru odrysowujemy tył ramki. Ważne, aby papier był cienki, dzięki czemu będzie przepuszczał światło.

Krok 4. Do wyciętej kartki przyklejamy suszone liście. Tutaj przyda się zasada „mniej znaczy więcej”, abyśmy mieli pewność, że przez dekoracje przebije się światło lampek.

Krok 5. Przygotowaną kartkę wkładamy do ramki z szybką. Możemy delikatnie ją przykleić, aby była stabilna i się nie wyginała.

Krok 6. Sklejamy ze sobą obie ramki za pomocą mocnego kleju w taki sposób, aby egzemplarz z blaszkami był od zewnątrz.

Krok 7. Gdy klej wyschnie, do środka wkładamy lampki LED zasilane bateriami. Możemy je ułożyć lub stworzyć artystyczny nieład.

Krok 8. Aby zamknąć ramkę, będziemy potrzebować tylko jednego tyłu. Nacinamy jego róg, aby przeciągnąć kabelek z „pudełkiem” zasilającym.

Krok 9. Pudełeczko przyklejamy do tyłu ramki w taki sposób, aby łatwo można było w każdej chwili wymienić baterie.

Krok 10. Ostatnim elementem będzie dekoracja w postaci materiałowej taśmy z pomponami, którą przyklejamy w dowolnym miejscu.

I gotowe! Nasza podświetlana ramka będzie ciekawą dekoracją nie tylko w dzień, ale i po zmroku. Może służyć, jako delikatne źródło światła w sypialni lub być zamiennikiem dla tradycyjnych lampionów.

Może zainteresuje Was inny podobny projekt na podświetlaną ramkę – tym razem dla fanów Harry’ego Pottera.
Ot i cała historyja. Wystarczyła jedna wiadomość, abym przeżyła superprzygodę i stworzyła ciekawy projekt, który służy mi do dziś. Dajcie znać, co myślicie o podświetlanej ramce? Wykonalibyście ją sami?