Rok 2019 już za nami, a to oznacza, że zakończyła się pierwsza edycja mojego autorskiego projektu – lisi kalendarz. Jak wyszło? I co dalej? Dzisiaj właśnie o tym porozmawiamy.

Od początku…
Dlaczego lisi kalendarz? Jestem ogromną fanką tych zwierzaków od paru lat. Uważam, że są to przedziwne stworzenia – w szczególności w kwestii dźwięków, jakie potrafią z siebie wydać. Gdy ponad dwa lata temu przysiadłam po długiej przerwie do akwareli, obrazek lisa był jednym z pierwszych i aż trudno mi w to teraz uwierzyć, nie byłam do końca z niego zadowolona. Szukając prac do potencjalnego kalendarza, spojrzałam ponownie na rysunek… i stwierdziłam, że jest oryginalny i wyjątkowy. Śmieszne, jak to się człowiekowi zmienia, prawda?
Powiem szczerze, że nie planowałam tego projektu – wyszedł on spontanicznie, jednak na tyle chwycił, że naturalnym krokiem było kontynuowanie tego motywu. Tworzenie kolejnych ilustracji sprawiało mi dużo frajdy i powstało mnóstwo ilustracji. Pierwsze lisy zostały namalowane na papierze za pomocą akwareli. Od maja zaopatrzyłam się w tablet i reszta futrzaków powstała w wersji cyfrowej.
Zmiana techniki była dla mnie wyzwaniem, ponieważ zupełnie inaczej rysuje się na papierze, a inaczej na tablecie. Momentami miałam wrażenie, że wzór, który miałam już bardzo dobrze opanowany, w wersji cyfrowej wyglądał kanciasto i nie przystawał w ogóle do oryginału. Efektem dążenia do perfekcji był brak kalendarza w czerwcu. Z perspektywy czasu wiem, że nie był to dobry krok, jednak w tamtym momencie wolałam nie puścić pliku, niż udostępnić coś, pod czym niechętnie bym się podpisała.
Ostatecznie wraz z wejściem w rok 2020 na swoim koncie miałam 10 lisich kalendarzy oraz kilkoro wiernych fanów, którzy co miesiąc pisali do mnie z pytaniem o premierę kolejnego. Takie wiadomości działały niczym miód na me serce lub widok szczeniaczka – po prostu robiło mi się niezwykle miło i przyjemnie ciepło w środku.
Kalendarze pobierało w ciągu ostatnich miesięcy ponad 400 osób i mam nadzieję, że każda z nich czerpała przyjemność z planowania z lisem.
Co dalej z projektem?
Gdy planowałam strategię na najbliższe 3 miesiące we wrześniu, to wyobrażałam siebie jako gazelę biznesu, która w grudniu zajmuje się działaniami na pierwsze miesiące następnego roku. Życie jednak zapisało mi inny scenariusz, w efekcie czego ostatnie 2 miesiące 2019 były bardzo trudne i męczące. Wszelkie moje plany blogowe zeszły na dalszy plan. W grudniu z pokorą przyjmowałam do wiadomości, że nie uda mi się zrealizować tego, co chciałam, czyli stworzenie mojego pierwszego produktu fizycznego – lisi kalendarz na 2020.
Zdarzyło się jednak coś, co odwróciło przebieg wydarzeń. Zaangażowałam się w świąteczną akcję charytatywną na rzecz dzieciaków z domu dziecka. Podczas spotkania i omawiania planu działania, pojawił się temat licytacji. Uderzyło mnie niczym piorun w drzewo: „Przekażę lisi kalendarz w wersji fizycznej na aukcję”. Było to bardzo spontaniczne, bo miałam dosłownie tydzień na wszystko… i zero projektu. Ostatecznie 13 ilustracji powstało w 3 dni. Były wielokrotnie przerabiane, udoskonalane, co jest tym bardziej imponujące (nieskromnie mówiąc), biorąc pod uwagę czas realizacji.
Lisi kalendarz 2020 – co, gdzie i jak?
Wiem, że zaraz połowa stycznia i część z Was ma już swoje kalendarze. Chcę jednak puścić lisa w świat, aby innym również sprawiał radość. Dlatego co miesiąc będzie pojawiać się nowy plik do pobrania za darmo . ALE! Będzie też możliwość otrzymania ode mnie całego projektu na 2020 w wersji elektronicznej lub fizycznej. Wszystko dzięki wsparciu mnie na Patronite, gdzie właśnie czekam na akceptację profilu. O wszystkich szczegółach poinformuję wkrótce na profilu na Facebooku.
A czy Wam się podoba ten projekt? Czy macie jakieś sugestie lub uwagi? Koniecznie dajcie znać w komentarzu poniżej.