PIERWSZE ALBUMY
Tuż po zakończeniu trzeciego zeszytu i pierwszego albumu znów nastał chwilowy przestój. Na szczęście szybko minął, gdy na święta bożonarodzeniowe dostałam od Szarookiego kupon do Empiku i możliwości wywołania do 100 zdjęć. Ze starego szkicownika zrobiłam album, o czym pisałam Wam TUTAJ.Wciąż były one niezdarne, a opisy niekompletne, ponieważ wiele detali ucieka z czasem. Trudniej jest uchwycić emocje, kolory, a nawet zapachy. A przecież to jest równie ważne, co wyjazd na Majorkę, prawda?
ŁAD, PORZĄDEK I WSPOMNIENIA…
W końcu dzięki Kasi z worqshop odkryłam Project Life. Moje zapiski nabrały sensu, chronologia została zachowana i coraz rzadziej zdarzały się nieopisane zdjęcia (bo jak opisać coś, czego się nie pamięta?). Dzięki niemal regularnemu wywoływaniu fotografii i uzupełnianiu koszulek w albumie, łatwiej skupić się na detalach – emocjach, które nam towarzyszyły, jak się czuliśmy danego dnia.
Wielokrotnie do albumów ze zdjęciami podchodzi się w sposób, nazwijmy to roboczo, suchy. Robimy zdjęcia tylko podczas ważnych uroczystości rodzinnych czy wyjazdów. Następnie wywołujemy i dodajemy jedynie zdawkowe opisy, by wiedzieć, jakie miejsce przedstawia dane ujęcie. Na szczęście to się zmienia dzięki rozwinięciu się technologii – teraz każdy nosi aparat ze sobą, bo ma go w telefonie. Częściej po niego sięgamy, by uchwycić coś, co nas w danej chwili rozbawiło, zachwyciło lub zaciekawiło. Można się śmiać z dziewczyn, które przed wypiciem ładnie podanej kawy lub ciasta, robią im zdjęcie (sama do nich należę). W ten sposób po części postrzegają rzeczywistość, codzienność i sprawia im to ogromną radość. Czy to nie jest wspaniałe?
Odkąd zaczęłam wywoływać większość zdjęć z mojego telefonu (a robię je niemal codziennie), zyskałam dokładniejszy obraz swojej rzeczywistości i codzienności. Gdy sięgam po album sprzed roku, wiem, że danego dnia byłam szczęśliwa, mimo że nie wydarzyło się nic szczególnego – po prostu był piękny słoneczny dzień lub mogłam spędzić czas z bliskimi. Nic więc dziwnego, że również na takie szczegóły zwracam uwagę, prowadząc swoje zapiski. Spełniają one tej inną funkcję, poza dokumentowaniem dnia – pozwalają mi dostrzec przyjemne i wartościowe aspekty minionych 24 godzin. Wyspałam się dzisiaj, mogłam chwilę posiedzieć i popatrzeć na swoje kwiaty, miałam spokojny dzień w pracy, ktoś mi powiedział komplement, widziałam przebiśniegi – to już wiosna…
I właśnie dla takich wspomnień zaczęłam dokumentować swoją codzienność!