Czerwiec był bardzo ciężki, ale i niesamowity. Wydarzyło się wiele pięknych rzeczy, ale i znalazłam kilku nowych ulubieńców. Poznajcie „10 cudów czerwca”.
Był to bardzo ciężko miesiąc. Praktycznie brak wolnego spowodował, że walczyłam z ogromnym zmęczeniem, zaś moja cera wołała o pomoc. Twarz wiecznie zmęczona i ogólne złe samopoczucie. Wśród takich emocji jednak znalazło się wiele przyjemnych chwil, które rozjaśniły szarą rzeczywistość. Nie wszystkie były spektakularne – niektóre naprawdę wręcz banalne, jednak skutecznie poprawiały mi humor. W takich chwilach człowiek docenia takie drobne rzeczy, a ogromne znaczenie ma wtedy wsparcie najbliższych.
Znalazłam 10 cudów. Niektórzy mogą powiedzieć: „Co to za cuda? Toć to nic wielkiego!”. Odpowiem jedno – powinniśmy się cieszyć nawet z małych rzeczy. Choćby to miałby tylko nowy kosmetyk.
1. NOWY ETAP
Szczegółów zdradzać nie będę, jednak wierzcie mi, że był to jeden z najpiękniejszych momentów z całym moim życiu. Niby niewiele się zmieniło, a tak naprawdę zmieniło się wszystko. Już nie „dziewczyna”, a „narzeczona”. Niby tylko biżuteria na palcu, ale gdy zdarzy mi się zapomnieć go założyć, to czuję się niekompletna. Niby znam Go od dawna, a poznaję na nowo. Wiecie jakie to uczucie? Tak, jakbym jeszcze raz się zakochiwała – napięcie, dreszczyk emocji i przeszywające od stóp do głów szczęście.
Już nie tylko podarowaliśmy sobie serca z czekolady. Teraz tworzymy jedno wspólne.
2. KOLEJNY ROK
Kolejny piękny moment z Szarookim. Gdzie można zabrać Koneserkę Czekolady w wyjątkowy dzień, jakim jest rocznica? Oczywiście tam, gdzie podają czekoladę. Jeżeli kiedyś będziecie w Wedlu, to polecam Wam ich czekoladowe pierogi. Pycha!
3. NOWY TYTUŁ
Nie sądziłam, że moja obrona nadejdzie tak szybko. Przez moment nawet przeszło mi przez myśl, żeby bronić się dopiero we wrześniu. Nie mogłam znaleźć w sobie zapału oraz siły, by przysiąść i napisać. Na szczęście rodzice pomęczyli mnie trochę, dali kopa i dzięki nim jestem już magistrem. Wcześniej, niż większość moich znajomych z roku czy innych kierunków. Czuję jakąś satysfakcję, że to już koniec. Czy jestem zadowolona z tych pięciu lat? Dowiecie się już wkrótce.
4. MIŁA PODRÓŻ
Pierwszy weekend czerwca stał pod znakiem mojego wyczekiwanego wyjazdu do siostry. Chciałyśmy zobaczyć Piknik Japoński, o którym pisałam Wam
tutaj, ale także pójść do restauracji, porobić zakupy i przede wszystkim odpocząć razem. Udało nam się to zdecydowanie!
5. SMAK CZERWCA
Czerwiec będzie kojarzył mi się z wieloma smakami, ale przede wszystkim jednak górowały czereśnie. Uwielbiam je i naprawdę poprawiały mi humor. Sama z siebie się śmiałam, że wyjadałam je jak szpak!
Poza tym nauczyłam się robić dżemy. Niby nic trudnego, jednak miałam ogromną satysfakcję i własne przetwory czekają na zjedzenie.
6.NOWA PASJA
Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zagospodarowania balkonu. Niewielki, jednak chciałam nam stworzyć przyjemny kącik. Roślinki idealnie się do tego nadają. Od mamy dostałam pomidory, oregano i miętę, dokupiłam bazylię i poziomki. W końcu udało mi się wyhodować bratki. Od sklepikarzy na rynku kupiłam drewnianą skrzynię, którą pomalowałam na biało i wystawiłam na balkon. Pełną metamorfozę kącika zobaczycie niedługo.
Nigdy nie sądziłam, że ogrodnictwo mi się tak spodoba. Tata mówi, że to wrażliwość. Może coś w tym jest, ale miło jest mi usiąść przy otwartych drzwiach i poczuć nagle zapach świeżych ziół.
7. NOWY STYL
Mój styl jest zdecydowanie eklektyczny. Lubie mieszać ze sobą stylizacje – nie muszę się ograniczać do jednej. Obecnie jednak idę odrobinę w stronę stylu boho z nutą romantyzmu. Frędzle, kapelusze, sukienki maxi. Czuję się dobrze, bo w wakacje pozwalam sobie na próbowanie nowych rzeczy. Zazwyczaj ubieram się w czerń, dążąc jednak do tego, by moja szafa składała się z trzech kolorów: czerni, granatu (i/lub kobaltowego) i szarego. Obecnie jednak coraz więcej rzeczy jest kremowych. Miło jest się odrobinę chociaż rozjaśnić 🙂
8. NOWA MIŁOŚĆ
Nie wiem, jak mogłam do tej pory nie zaprzyjaźnić się z Geraltem. Nie mogę tego pojąć. Oglądałam kiedyś film, jednak był na tyle kiepski, że jakoś nie zastanawiałam się, o co właściwie chodzi. Wszystko się zmieniło, gdy Szarooki zaproponował, byśmy kupili planszówkę „Wiedźmia”. Rok później zagraliśmy w drugą część gry. No i wpadłam. Zakochałam się.
Obecnie czytam „Miecz przeznaczenia” i bardzo mnie cieszy, że na półce czekają już kolejne części. Na dodatek kupiłam Szarookiemu oba dodatki do „Dzikiego Gonu” i „Serce z kamienia” mnie po prosty zachwyciło. Uwielbiam tego typu klimaty. Ale Geralta trzeba cały czas pilnować, bo pakuje się w kłopoty, dlatego praktycznie się z nim nie rozstaję i zaczytuję się w kolejne słowa przelane przez Sapkowskiego na papier.
9. NOWY KOLOR
Mięta, błękit, lawenda. W wakacje lubię pastelowe kolory na paznokciach, które obecnie idealnie wpasowują się do moich stylizacji. Numerem jeden jednak tego miesiąca jest lakier Happy firmy Bell w kolorze pastelowego różu. Nie tylko ma piękny odcień, ale i samo opakowanie jest przyjemne dla oka.
10. PIĘKNY PREZENT
Swoją lustrzankę kupiłam dwa lata temu. Był to dla mnie bardzo ważny zakup, bo „profesjonalny” aparat był moim marzeniem od kilku lat. W końcu przybyło trochę grosza i wróciłam do domu z Nikosiem. Trochę razem przeżyliśmy, jednak obiektyw nie zawsze spełniał moje oczekiwania. I znowu: „Kiedyś kupię inny. Na pewno”.
Zbliżał się termin obrony i rodzice zapytali mnie, co chciałabym dostać w prezencie. Odpowiedziałam prozaicznie: „Dobrą patelnię”. Mówiłam całkowicie serio, jednak gdy przyjechałam teraz w końcu do domu, to wręczono mi torbę prezentową, w której wnętrzu znalazłam… nowy obiektyw. Wspaniale jest mieć rodziców, który bardzo dobrze Cię znają i wiedzą, co sprawi Ci przyjemność. A jeszcze lepiej dzielić z nimi pasję. Cieszyłam się niesamowicie i, oczywiście, od razu go wypróbowałam. Jestem zachwycona, bo dzięki niemu powstały dzisiaj trzy piękne zdjęcia do wpisu (nr 9 i 7). Podczas urlopu na pewno wypróbuję jego kolejne możliwości.
A jak Wam minął czerwiec? Jakie cuda Was spotkały?